Jestem mistrzem oszustwa. Oszukuję samą siebie, że coś robię, że przecież wejście na chwilę na daną stronę nic nie znaczy, bo tyyyle zrobiłam. Tak nie jest. Jest sierpień, magisterka ma ledwo 13 stron, jestem na siebie wściekła i jednocześnie bezsilna. Czuję się jak egzemplarz wybrakowany, leniwy, totalnie do niczego. Znowu wielkie plany legły w gruzach. Muszę wziąć w końcu dupę do pracy. Nie ma zmiłuj!! Poprosiłam Dziubdziusia żeby zablokował kilka stron. Tak po prostu: od 7 do 21 zostały wyłączone następujące strony:
- Wizaż (pożeracz czasu numer 1)
- Kwejk
- Demotywatory (żeby nie kusiło)
- YouTube (żeby nie kusiło)
- Pudelek (tak, nawet po to sięgałam z "nudów")
Lista może ulec zmianie jeśli zacznę za bardzo kombinować. Po prostu: muszę się sprężyć i koniec. Być może tego typu drastyczne środki będę musiała stosować do końca życia. Trudno, ważne żeby zadziałały.
ojacie, no to przybij piątkę, bo ja też jestem w dupie z magisterką a w pierwszy poniedziałek września powinnam ją oddać do promotora. a do 30 września mam ostatecznie ostateczny termin oddania ostatecznej wersji pracy.
OdpowiedzUsuńjuż bardziej w dupie być nie mogę.
No jestem, jestem a takie plany były (napisać do lipca... taaa...). Serio mam nadzieję, że odłączenie mnie od tych pierdół coś da. Cóż mogę rzec? Powodzenia w wychodzeniu z tej czerni :)
UsuńJa też już kombinowałam jak sobie samej te strony zablokować ;)
OdpowiedzUsuńZ blokowaniem samej to u mnie by nie wyszło, własne hasło wpisać umiem a nie umiem siebie tak oszukiwać, że "no nie działa stronka, nie działa".
UsuńA na bloga nie masz bana?
OdpowiedzUsuńNiee... :D Na blogu nie siedzę godzinami :D
UsuńMam ten sam problem. Uzależnienie od FB tłumaczę sobie faktem, że mieszkam za granicą i to jedyna moja mozliwość utrzymaniu kontaktu ze znajomymi...tylko kto o zdrowych zmysłach próbuje "odświeżać" te znajomości kilkanaście jak i nie kilkadziesiąt razy dziennie. Poza tym jak już się oderwę od komputera to mam ciągle przy sobie smartphone'a...trudny przypadek, zdecydowanie przydałabym mi się terapia :)
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę to chyba kwestia decyzji. Grunt to wypisać sobie te "pożeracze" czasu na kartce i mieć przed nosem oraz pamiętać dlaczego nie chcemy ich nadużywać i co jest dla nas ważniejsze. PS: Powodzenia w pisaniu pracy magisterskiej!
Decyzje, decyzjami no ale "przecież te pięć minutek na tym fejsie cię nie zbawi?" Tak mój mózg mnie bombarduje. Może dzięki "banowi" uda mi się wyuczyć jakąś obowiązkowość. Nie wiem. Wiem jedno: czas mi się kończy na pisanie :D
UsuńDobry pomysł :) Ja staram się ćwiczyć siłę woli i nie wchodzić na podobne strony sama, bez wspomagaczy czy filtrów.
OdpowiedzUsuń'Dziubdziusia' :D dobre :D
Heh ćwiczyć silną wolę zacznę jak się obronię :D Ćwiczyłam ją przez cały lipiec i średnio mi wyszło :D Ale to w sumie po części jest związane z moim spadkiem motywacji. Po prostu nie cieszy mnie ani ta praca, ani to że będę mieć magistra, no nic kompletnie. Nie myślałam, że tak mnie na samym finiszu złapie.
UsuńZnam to uczucie, ja musiałam pisać prace na temat, który mi w ogóle nie pasował, ale nie miałam wyboru.
UsuńNajlepiej wszystko skończyć szybko, niż przedłużać agonie - wiem z autopsji! :)
Genialny pomysł ;D ale na mnie to nie działa ;D zawsze znajdę sposób, zeby cholerstwo wyłączyć ;p
OdpowiedzUsuńDziubdziuś hahahaha :D
Żeby to wyłączyć musiałabym znać ten numer żeby wejść na router no i hasło, a nie znam i znać nie chcę :D Więc jeśli nie umiesz robić włamów na router to metoda jest dobra :D I można zablokować konkretne strony (bo nie ukrywam, że część jest mi potrzebna do pracy).
Usuń