Listy z serii ToDo sa o tyle dobre, że od razu widzimy co zrobić należy, a czego nie zrobiliśmy. Dodatkowym atutem jest możliwość obserwacji jak zadania "znikają" jeden po drugim. Po prostu nie ma nic przyjemniejszego niż skreślenie paskudnego zadania (czy jak kto woli żaby), przy akompaniamencie niecenzuralnego słownictwa ;)
Jest tylko jeden malutki problemik.
Dotychczas używałam do tego kalendarza (takiego zwykłego, papierowego ;). Doszłam jednak do wniosku, że nie lubię pokreślonego wnętrza. Ptaszki również nie bardzo mnie pociągały, zdecydowałam się więc na Do It (Tomorrow) na Androida.
I znowu pojawił się problem, który można określić jednym zdaniem: Gdzie moja komórka? To nie tak, że ja rozrzucam telefon po całym mieszkaniu. Co to, to nie. Po prostu lubię skreślić zadanie zaraz po jego zakończeniu, a nie po jednym dniu, kiedy sobie przypomnę, że przecież nie skreśliłam. Brawo ja.
Ostatecznie dokonałam odkrycia: przecież ja wiecznie przy kompie siedzę. Ano. Rozejrzałam się więc za jakimiś programikami do przeglądarki i to był strzał w dziesiątkę.
Zaczęłam od wspomnianego wcześniej Do It (Tomorrow) i nie jestem pewna czy przy nim zostanę. Dlaczego?
- Ikonka w przeglądarce służy jedynie do dodawania nowych zadań. Żeby je zobaczyć muszę wejść na stronę Do It z pozycji paska zadań (tam gdzie jest kalendarz, pojawia się ikonka Chrome). Jednym słowem: kiszka.
- Musiałam założyć nowe konto (O.K. darmowe, ale jednak)
- Żeby zobaczyć liczbę zadań do zrobienia trzeba było włączyć tę opcję (kliknięcie prawym na ikonkę notesu --> Opcje)
Plusem jest możliwość zaznaczenia tekstu w przeglądarce i dodanie go do listy zadań.
Drugim programem, który zainstalowałam był zwykły ToDo List. Zwykły ptaszek na pasku przeglądarki i tyle radości. Po kliknięciu na ikonkę wyświetla się lista zadań (ale nie na nowej karcie tylko tak po prostu się rozwija). Możemy wówczas skreślić zadanie albo dopisać nowe.
Po wpisaniu zadania pojawia się numer oznaczający liczbę zadań i tu pojawia się minus: gdy wyłączymy i włączymy przeglądarkę, numerek zniknie, ale zadania zostaną. Po prostu należy kliknąć ptaszka żeby się znowu pojawiły numerki. Minus, ale nie uciążliwy ponieważ do listy non-stop zaglądam więc nie jest to problem.
Kończąc ten długi wywód stwierdzam, że Do It (Tomorrow) ze mną zostanie, ale pewnie nie na długo, natomiast ToDo List zdecydowanie jest faworytem.