16 lipca 2012

Spóźniona relacja: Janowice Wielkie- Kowary - Budniki

Widok na Kowary i Śnieżkę

Miałam zdążyć przed wyprawą na Śnieżkę. Miałam, ale nie zdążyłam. Dlatego nadrabiam i zapraszam na relację  dwudniowej wycieczki z Janowic Wielkich do Kowar, a następnie do Budnik.

Znowu musieliśmy wcześnie wstać, żeby się dostać na pociąg do Jeleniej Góry. Stawiliśmy się z Dziubdziusiem punktualnie, kupiliśmy bilet i czekamy na Górołaza. Stoimy, czekamy a chłopaczysko się nie zjawia. Mam pewne deja vu, kiedy to w listopadzie czekaliśmy na niego na Dworcu PKS i ostatecznie my wsiedliśmy, natomiast Górołaz musiał pędzić na pociąg żeby do nas dojechać. 

Dziubdziuś dzwoni, żeby się dowiedzieć co i jak. Kiedy się dowiedziałam gdzie utknął nasz szanowny kompan, przodownik i po prostu 1/4 Rat Teamu, to wiedziałam że plan nie wypali. A był ambitny:
Zamek Bolczów
  • Janowice Wielkie - Zamek Bolczów
  • Skałki Krowiarki - Fajka
  • Fajka - Przełęcz Rudawska
  • Przełęcz Rudawska- Skalnik i do Kowar na nocleg
 Niestety, Górołaz spóźnił się dosłownie o włos. Pociąg odjechał a następny mieliśmy za jakieś dwie godziny. Pojechaliśmy więc do Górołaza na kawkę. 

Na drugi pociąg się nie spóźniliśmy i dojechaliśmy do Janowic. Stamtąd znanym szlakiem do Zamku Bolczów a potem w dół do Krowiarek. Robactwo nie było tak uciążliwe jak ostatnim razem, ale nie obyło się bez psiuka przeciw kleszczom i komarom. Z resztą z tym nie ma żartów, zawsze przed wejściem do lasu czy innych chaszczy się psikamy.

Fajka
Kiedy dotarliśmy na Fajkę, Górołaz i Dziubdziuś poszli się wspinać, a ja mogłam w spokoju oddać się konsumpcji. Nogi już dawały znać, że żyją i są w stanie odczuwać ból, więc zastanawiałam się co będzie dalej. W końcu drugi dzień chodzenia był przed nami. Z braku czasu podjęliśmy decyzję o zejściu ze szlaku. 

W Kowarach mieliśmy umówiony nocleg w Gospodarstwie "Zacisze". Teraz będzie garść nieopłaconej reklamy:
Jeśli macie zamiar nocować w Kowarach, w spokojnym miejscu na dosłownym zaciszu- uderzajcie w tamto miejsce. Gospodyni jest przemiła, pokoje komfortowe i niedrogie. Dodatkowo jest to świetna baza wypadowa. Stamtąd chwila moment i jesteście na szlaku czy to na Przełęcz Okraj czy na Wołową Górę, Rudnik albo Kowarską Czubę. No i ten prysznic z hydromasażem! Nie ma nic lepszego niż ulżyć plecom po całym dniu z plecakiem. Można ewentualnie pomoczyć się w wannie. Do wyboru.
 Drugiego dnia dołączył do nas ostatni członek drużyny i wyruszyliśmy do Budnik. Troszkę zboczyliśmy ze ścieżki przez co zamiast żółtym szlakiem popędziliśmy pomarańczową ścieżynką. Może to dobrze, bo do Budnik i z powrotem nie szliśmy tym samym szlakiem. 


Drzewo - przy strumieniu (Budniki)
Do osady dostaliśmy się stromym zejściem. Mnóstwo kamieni, stopy tego nie lubiły ale daliśmy radę. Mogliśmy się wygrzać nad strumieniem z czyściutką, lodowatą wodą. Teraz pora na kawałek historii:
Budniki były osadą, gdzie ludzie pędzili prosty (no może nie do końca prosty) górski żywot. Mieszkali tam do czasu, aż pewien hrabia nie uznał, że przez te górskie osady ciężko mu się zbiera pieniążki. W związku z tym zarządził ich likwidację. Budnikom się naturalnie oberwało ale ludność i tak zaczęła się tam ponownie osiedlać. Po drugiej wojnie światowej w części domów zamieszkali studenci Politechniki Wrocławskiej i Uniwersytetu, którzy m.in. po pobytach w obozach koncentracyjnych mieli odzyskać zdrowie i kondycję. Koniec końców z osady zostały ruiny.
Bardziej zainteresowanych historią Budnik odsyłam na stronę pasjonatów osady. Muszę się przyznać, że my ruiny ominęliśmy. A że padnięta byłam to postanowiliśmy ich poszukać jak wrócimy w tamto miejsce kiedy indziej. 


Ostatni przystanek - za Budnikami


Taki zachód słońca nas żegnał

Paskud nie dał mi pospać.

1 komentarz:

  1. Twoja notka natchnęła mnie do podróży...
    Jeju, kiedyś tak dużo podróżowałam,a od pewnego czasu zastój.
    Myślę, że okolice które opisałaś byłyby fantastycznym miejscem na podróż poślubną-wezmę pod uwagę w następne wakacje:).

    OdpowiedzUsuń

ShareThis